25 września 2016

Dziewczyna w bieli | 1. Piżama w prążki i niewinna muszka

N/A: Ech... Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że nie wstawiam kolejnej części Black Baccara. Mam już napisane kilka części, jednak coś mi w nich nie odpowiada, tylko nie wiem do końca, co. Z tego tytułu nie czułabym się pewnie publikując je. Zaczęłam pisać kolejne opowiadanie (ach ta kapryśna wena...), którym chciałabym się podzielić.





Rozdział 1
Piżama w prążki i niewinna muszka
− A nie ma przypadkiem błękitnej w owieczki? – zapytał, przyglądając się prostej koszuli od piżamy, rażącej sterylną bielą i granatowo prążkowanej. Pielęgniarka obdarzyła go zirytowanym spojrzeniem i Norbert już wiedział, że o błękicie oraz hasających po nim puszystych owieczkach może zapomnieć. Z westchnieniem wziął odzież i udał się do łazienki. Gumka spodni nędznie trzymała się jego wąskich bioder i chłopak pomyślał wtedy, co będzie, kiedy ktoś nieostrożnie nadepnie kapciem nogawkę… Nie miał ochoty pokazywać całemu światu, który teraz ograniczony był do szpitalnych ścian, jakim kolorem może pochwalić się jego bielizna.
Kobieta czekała na niego przed łazienką, potem wskazała mu salę. Norbert ułożył się wygodnie na  łóżku, dłonie wsunąwszy pod głowę. Śledził poczynania muchy spacerującej po suficie. Skrzydlate stworzonko kręciło się przy lampie bez celu, co zaczęło go nieco nużyć. Dłoń wystrzeliła w górę, palec wskazujący oraz kciuk złożył na kształt pistoletu, prowizoryczną broń skierował na czarny punkcik i po chwili w stronę owada pędziły iskry. Nie chciał go uszkodzić, jedynie przestraszyć. Tak też się stało – mucha uciekła w popłochu, a snop ugodził w sufit, pozostawiając na nim subtelnie czerniące się przebarwienie. Ścigał muchę, wysypując coraz więcej pocisków z jeszcze większą prędkością. Za każdym razem ofiara uciekała.
Opuszek po raz kolejny wypluł drobinki żaru, kiedy do pokoju ktoś wszedł. Norbert zerknął w stronę drzwi, zaciekawiony gościem, przez przypadek trafiając w muchę, która dymiącą spiralą opadła na pościel.
− Ups… − mruknął, spoglądając na spopielone szczątki. Zaraz jednak skierował wzrok z powrotem na dziewczynę. – Hej.
− Zabiłeś niewinną muszkę… − szepnęła smutno. Nie kryła się w tonie ani szczypta zdziwienia czy przerażenia. Tylko ten smutek, szklący tęczówki.
− Eee… Norbert jestem…
− Dlaczego zabiłeś muszkę?
− To trochę skomplikowane…
− Postaram się zrozumieć. – Chudziutkie nogi ruszyły z miejsca i poniosły ją na drugie łóżko. Biała koszula, w którą była ubrana zlała się z mleczną skórą. Dłonie, na których wsparła ciężar wątłego ciała, zakamuflowały się pośród śnieżnej pościeli. Stopy, wciśnięte w kapcie imitujące łapy białego tygrysa, wisiały kilkanaście centymetrów nad podłogą. – Słucham.
− Nie wiem zbytnio jak to wyjaśnić. – W zakłopotanym geście, wplótł palce w czarne włosy. – Chciałem się z nią pobawić, zresztą ona też tego chciała. Bawiliśmy się przednie, a potem przyszłaś ty, zagapiłem się i… tak jakoś wyszło.
− To znaczy, że to ja zawiniłam…? Zabiłam muszkę? – Czerwone oczy błysnęły obficiej łzami.
− Nie, nie… To nie twoja wina… − uspokoił, jednak dziewczyna szarpnęła silnie za białe włosy i rozpłakała się na dobre.
− Jestem okropna…
− Hej, nie płacz… − Podszedł do niej i położył rękę na jej głowie, a dziewczyna po chwili osunęła się na poduszkę.
− No to chyba sobie dzisiaj nie porozmawiamy…